Zaczynam...
Postęp doprowadził mnie do założenia bloga.
2,5h zajęło mi dotarcie do tego punktu (pisanie posta)- przebicie się przez komplikację haseł, nazw użytkownika, ustawienia konta.
Uffff.........zasłużyłam na kawę:)
Na okoliczność założenia pierwszego bloga KOKO wzięłam w pracy wolne.
Niby wolne, a od rana jestem zmęczona myśleniem jak takie wolne należy spędzić. Już wczorajszy wieczór spędziłam nad rozmyślaniem co zdążę upchnąć w 8 godzin samotności:
- spacer
- rolki
- porządek na balkonie
- porządek ogólnie w mieszkaniu
- upieczenie chleba
- zrobienie obiadu
- pranie
- wyczesanie kotów
- uszycie 2 kocyków i 3 girland
- przerobienie starej szafki
- założenie bloga
Pod koniec stwierdziłam że nie zdążę zrobić nawet połowy. Chciałabym się wreszcie tak nie spieszyć i mieć czas na wszytko. Mieć pracę o której marzę i nie mieć tej, którą mam teraz. Pić rano kawę i gapić się wraz z moimi kotami na sikorki za oknem. Robić codziennie obiad dla ukochanej, mieć siłę, dobry humor i czas.
W zamian za to mam wyścig szczurów, wieczny brak snu, nerwówkę i stres. Jedynie weekendy są dla mnie i dla nas. Szkoda tylko że staram się w nie upchnąć tak dużo- jak dziś.
Dlatego od dziś jest koniec tamtego i początek nowego. Tu i teraz przyrzekam sobie robić mniej wszystkiego i więcej tego co lubię i chcę.
Punkt główny tych starań to przestać pracować w korporacji i zacząć coś swojego.
Właśnie po to powstał ten blog.
Dlatego dziś celebruję dzień- idę na spacer...tylko najpierw rozwieszę pranie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz