środa, 6 stycznia 2016

Las

Za oknem śnieży, dziś Trzech Króli co oznacza, że niedługo trzeba będzie zwinąć cały świąteczny, skrzący się kolorami majdan. Już w głowie plączą się pomysły wiosenne nasycone zielenią, żółcią i świeżością. Jak na razie na zieleń nie ma co liczyć bo śniegu u nas pełno. Głód zieleni zaspokajam moimi LASAMI. 

Pierwszy LAS powstał po tym jak znalazłam na śmietniku piękny słój na słodycze a moją szafkę balkonową z roślinami przewrócił wiatr. W tej zawiei straciłam wiele doniczek z roślinami i nie miałam ich gdzie upchać. Cześć z nich dostała nawet lokum tymczasowe w reklamówkach sklejonych szczelnie taśmą aby bryła ziemi się trzymała. Małe sukulenty nie miały innej opcji jak wylądować w słoju. 

Do słoja włożyłam kolejno:
  • Krążek drewna- został mi z ozdób świątecznych. Doskonale pochłania resztki wody i tworzy izolacje
  • Mech
  • Garstka ziemi- można usypać górki lub wyrównać na płasko
  • Mech właściwy- ten którego chcemy wyeksponować. 
  • Do mchu dodałam Rojniki bo to one straciły dom podczas wichury. Dodałam również suchą korę drzewa. 

Wszystkie składniki lasu znalazłam w pobliżu naszego domu. Mech naprawdę łatwo znaleźć. Poszukajcie na trawnikach, krawężnikach czy starych murach- na pewno znajdziecie.

Tak powstał pierwszy LAS a po nim kolejne. Doświadczenie potwierdziło, że mech lepiej łączyć z paprociami lub roślinami cieniolubnymi i trzymać go w słoikach lub zamkniętych naczyniach. Jak tu:

Rojniki i inne sukulenty dobrze łączyć z kamieniami, suchymi patyczkami, piaskiem i żwirkiem- naprawdę dadzą radę praktycznie bez gleby i podlewania. Warto je eksponować w otwartych naczyniach jak np tu:


LASY nie wymagają dużego podlewania. Najlepiej podlewać strzykawka lub słomką. Moje stoją już tak miesiąc i maja się dobrze. Są naprawdę dobrym rozwiązaniem zarówno do ozdobienia stołu w jadalni, parapetu w kuchni czy półki w łazience.

sobota, 2 stycznia 2016

Nowy rok, nowy początek

Jak tam Wasze postanowienia noworoczne? Robicie, nie robicie? A możne robicie co roku i trzymacie się ich aż dojdziecie do celu?
Ja nigdy postanowień nie robiłam, bo uważałam że i tak ich nie zrealizuję, a życzenia i tak się nie spełnią. Wychodziłam z założenia, że każdy inny dzień jest równie dobry na takie postanowienia.

Po części nadal tak sadzę ale postanowiłam, że ten rok będzie rokiem wielkich zmian wiec i to zmienię i na nowy rok postanowię:
  • mniej się przejmować
  • być bardziej optymistyczną
  • podróżować (to właściwie postanowienie żony ale sama podróżować przecież nie możne)
  • pokierować swoją karierą
  • cieszyć się z drobnych rzeczy

Trochę dożo ale, ale optymizm- na pewno mi się uda! Oby żona to jakoś zniosła. 

Dziś przedstawiłam jej plan rozbudowy pracowni- no zachwycona to nie była ale się zgodziła wiec postęp jest! 
A w nowym roku w pracowni powstała: 


  • poduszka żaba
  • kocykz flamingami
  • kominy dla chrześnicy