niedziela, 26 października 2014

Poduszki, okruszki, brzuszki

Weekend minął zanim się obejrzałam- czyli jak zwykle- mimo, iż trwał o jeden dzień dłużej.

Spędziłyśmy go pod znakiem przygotowywania urodzinowej imprezy niespodzianki. Teraz z brzuchem wypełnionym pizzą, tortem śmietanowym i winem prosto z Francji siadam ospale do posta. 

Przemyślenia po imprezie:
Stwierdzam, że nadszedł najwyższy czas aby zabrać się za odnowienie krzeseł, które miały tworzyć komplet ze stołem- czyli nowe (białe) +  stare (po babci mojej żony)- bo teraźniejsza zbieranina to już przegięcie. Barb szykuj się na renowację drewna.

Weekend to też poszewka na poduszkę i komin z resztek materiałów (dresówka + szary plusz). 

Poduszka już wystawiona na Allegro (KLIK):

sobota, 25 października 2014

Zakupy czas zacząć

Wiadomość dla wszystkich osób które pytają, gdzie można nabyć KOKO produkty.
Właśnie ruszyła strona na Allegro
klik KOKO

czwartek, 23 października 2014

Targowisko próżności

15:30 wybiegam z pracy. Z wywieszonym językiem biegnę z 2 km (z myślą, że o tej porze jestem szybsza niż autobus). Dobiegam do celu- starych budynków Dworca Świebodzkiego. Wchodzę do środka i widzę potworny bałagan- bele materiału walają się to tu, to tam spadając przy każdym dotknięciu. Serce zaczyna bić szybciej. Ten kto szyje, nawet od niedawna, wie co to znaczy. Dla mniej zorientowanych uchylam rąbek tajemnicy- DOSTAWA!

Biegnę na dział pościelówki, a tam cały wachlarz kolorów atakuje mnie z każdej strony. Misie, lalki, baranki, samochody, groszki, kratka- zaczyna kręcić mi się w głowie. Po godzinie wychodzę z 4 metrami sów, aut i baranów, natomiast bez jeansu po który przyszłam (może odgracą ten regał do piątku). Przekraczam niebieskie drzwi tej niebiańskiej krainy z uśmiechem na twarzy, wypiekami na policzkach i jak się później okazało gorączką- wszytko to z wrażenia i radości, że trafiłam na takie cuda.

Przychodzę do domu i z podnieceniem przedstawiam co kupiłam i jak było. Jako odpowiedź słyszę tylko "I znów Cię poniosło Niutku". Cóż mogę poradzić? :)

A tu moje cudeńka.

poniedziałek, 20 października 2014

Worek na chleb

Weekend minął jak zwykle w mgnieniu oka. Z racji tego, że w weekendy piekę dwa bochenki, które starczają na tydzień, a nie znalazłam jeszcze odpowiedniego chlebaka, postanowiłam uszyć worki do przechowywania chleba.

Pomyślałam, że może komuś się przydać małe DIY więc zamieszczam na blogu:)

Do wykonania jednego worka należy przygotować:
materiał (najlepiej bawełniany lub lniany)
centymetr krawiecki
taśma bawełniana
taśma ozdobna
nożyczki
szpilki
nić


Mój worek wykonałam z resztek materiału po skróceniu rolety do kuchni, taśmy ozdobnej którą kiedyś dostałam od Barbry i pozostałej resztki taśmy bawełnianej. Czyli jest w 100% bawełniany i 100% recyklingowy. Na dodatek dzięki temu materiał z jednej strony miał już zrobiony tunel na wprowadzenie taśmy do wiązania worka :)

A teraz do roboty:
  1. Wycinamy materiał o wymiarach 24x46 cm.
  2. Jeśli nie korzystacie z materiału bez wcześniej zrobionego tunela, to w pierwszej kolejności należy zaprasować krótsze boki na 1 cm do wewnątrz i przeszyć na długość ok 7 cm.
  3. Dłuższy bok zaprasowujemy na 2 cm i następnie na 4 cm i przeszywamy wzdłuż dłuższego boku. Tunel gotowy.
  4. Jeśli dobrnęliście do tego punktu, to najgorsze za wami:) Teraz przykładamy taśmę ozdobna trochę poniżej środka krótszego boku prostokąta- ja środek taśmy umiejscowiłam 26 cm od lewej strony, czyli od góry worka. Taśmę w 3 miejscach przypinamy szpilkami i przeszywamy z dwóch stron ściegiem prostym.

  5. Składam materiał na pół, krótszymi bokami do siebie, tak aby taśma ozdobna była wewnątrz złożonego materiału. zszywam dłuższy bok zaczynając ok 1 cm poniżej tunela, a następnie krótszy bok. Całość przeszywam najpierw ściegiem prostym a później zygzakowym. Tym sposobem worek ma wielkość 21x40 cm.
  6. Wywijam worek na drugą stronę, za pomocą agrafki wprowadzam taśmę bawełniana i worek na chleb jest już gotowy!! :)

Prawda że prościzna??!!





czwartek, 16 października 2014

Maszyna

Nareszcie czwartek, jeszcze jeden dzień i czas należy tylko do mnie. 5 dni w tygodniu większość mojego dziennego czasu należy do Korpo. Człowiek jest przez te 5 dni jak MASZYNA- wstaje, stoi w korku, "Enter, enter", wraca, zjada coś na szybko, idzie spać i tak w kółko. Czasoprzestrzeń się zakrzywia i nie wiesz czy jest poniedziałek, czy to już środa może. W czwartek odkrywasz, że to już czwartek, ogólnie w plecy jesteś ze wszystkim ale to nie ważne bo jeszcze jeden dzień i weekend!!:)


Jak człowiek zaczyna o tym wszystkim myśleć to go przytłacza taka rzeczywistość, a co dopiero jak to sobie napisze. Nie wiem jak to jest ale słowo pisane jakoś bardziej do człowieka trafia- może dlatego, że nie znika zaraz po tym jak się je przeczyta. Nie lubię siebie bardzo- takiej Korpo MASZYNY. Dlatego po "Enter, enter" siadam do mojej MASZYNY :) Do mojego kochanego, starego Łucznika. Nie jakiejś tam chińskiej podróbki tylko prawdziwego starego Łucznika. Przy nim również mam zakrzywienie czasoprzestrzeni, tylko że to zakrzywienie nie odbieram jako nieodwracalnie przemijającego, zmarnowanego czasu. Przy niej czuję że tworzę coś, co komuś będzie sprawiało tylko przyjemność, cieszyło oko i da mu radość- nie jakieś tam procedury, tabelki, rekomendacje.

Tak wiec dziękuję ci Mamo, za to że oddałaś mi tego starego Łucznika:) Dzięki niemu czuję, że nie staję się do końca MASZYNĄ i tworzę takie cuda:

Dwie, dwustronne girlandy. 
Wspaniałe do ozdobienia dziecięcego pokoju i nie tylko- jak ich nikt nie zechce, to bez żalu przygarnę do sypialni:)


A tak w ogóle to w weekend dodaje "twórczywa" na Allegro wiec będzie można kupować:) 


poniedziałek, 13 października 2014

Koce, kocyki

Dziś moje najnowsze dzieci oddałam do nowego domu. Sporo się przy nich napracowałam gdyż pierwszy był dość duży, a drugi z nowego materiału o sporej rozciągliwości.

Mimo to nawet ja uważam że wyszły pięknie- zwłaszcza ten mniejszy. Mm nadzieje że będą wspaniałymi otulaczami małych rączek i stópek.



Mniejszy kocyk dla siostrzyczki o wymiarach 80x120 cm. Uszyty z bawełny w drobną, różowo-białą kratkę i grafitowego pluszu. Wypełniony ociepliną i pikowany kokardkami. Przecudownie milusi i mięciusi- ledwo zdołałam odgonić koty od niego bo już się kokosiły.

Drugi duży dla braciszka o wymiarach 100x170 cm. To duża wersja już prezentowanego tu kocyka.

Sama nie wiem który ładniejszy:)

niedziela, 12 października 2014

Absurdy życia

O tej sobocie myślałam już od dwóch dni. Sobota przepełniona planami do granic.

Poranek zaczął się godzinnym leżakowaniem po na wpół nieprzespanej nocy. Trzeba było w końcu wstać bo "skrobki" nie dawały już żyć.
W kuchni i salonie zapach jeszcze pracującego ciasta na chleb.
Czyli zwykły sobotni poranek- pomyślałam- nastawiam piekarnik na godzinę, a po godzinie już cały dom pachnie świeżym chlebem. Najcudowniejszy zapach życia, który budzi nawet mojego Brachola- weekendowego gościa z Londynu (a mówił, że będzie spał "na maxa" :)).
Szybkie śniadanie z żoną- nie lubię takiego w soboty, ale dziś na więcej nie ma czasu. Brachol pewnie przekąsi coś jak wyjdę- wsiadam w auto i pierwszy przystanek to pl. Teatralny.

Barb postanowiła zadbać o mój rozwój kulturalny i zabrała na zwiedzanie Wrocławskiego Centrum SPA czyli starej Pływalni Miejskiej przy ul. Teatralnej we Wrocławiu.
O historii tego miejsca możecie popytać wujka Google lub zajrzeć na stronkę dolny-slask.org.pl, gdzie można podziwiać stare zdjęcia tego przybytku Wrocławia.
Ja jednak chciałabym wam pokazać jakie cuda a zarazem absurdy skrywa ten budynek w dzisiejszych czasach:


Takie zakamarki nie są dostępne dla zwykłego użytkownika W.C.SPA. Kiedyś miejsca te były ogólnie dostępne i każdy Wrocławianin i nie tylko, przychodząc do pływalni na ul. Teatralnej mógł podziwiać te okazałe kafle, dekory i mozaiki oraz miedzianą konstrukcję hydrauliczną. Dziś w suchych basenach zażywa kąpieli ksero, a prysznice przysłaniają biurka znajdującej się tam kancelarii radcy prawnego.



Legendarna Wodzianka stoi w podziemiach, zamknięta na trzy spusty niedaleko sali siłowni a piękne kominki pokryto grubą warstwą farby olejnej i zastawiono biurkami w stylu Bodzio.

Wycieczka bardzo pouczająca i poruszająca zarazem. Barb wiele razy wybuchała śmiechem- bo płaczem niezbyt wypadało. Sama nie wiem co o tym myśleć. Nasuwało się nam ciągle tylko jedno pytanie "Dlaczego":
Dlaczego tak piękne pomieszczenia wynajmują na tak beznadziejne adaptacje??!! 
Dlaczego nie są dostępne dla mieszkańców Wrocławia??!! 
Dlaczego nie przywrócono im pierwotnej funkcji??!!
Dlaczego??!!

Po szoku, którego doznałam w południe, czekał mnie szok popołudniowy. Brachol postanowił że zrobimy coś wspólnie- coś szalonego :) 
Drugi przystanek- lotnisko Szymanów koło Wrocławia.
Coś szalonego, to wg Brachola skoki spadochronowe 4 000 metrów- no bo po co się ograniczać do czegoś mniej szalonego. Nie miałam pojęcia że 30 min drogi od Wrocławia znajduje się szkoła spadochronowa Jumpers
Myślę, że nie zapomnę tego do końca życia: ok 60 sekund swobodnego spadania ok 200km/h i ok 5 min lotu na spadochronie. Ogólnie nie jest to sport dla ludzi o słabych nerwach. Pierwsze 60 sekund oceniam jako największy koszmar życia, kolejne 5 min jako jedne z lepszych w życiu- może dlatego że przeżyłam tą pierwszą minutę :) Co tu dużo pisać- to trzeba przeżyć.! Widoki były cudowne!!

Polecam każdemu zarówno pierwszy przystanek jak i drugi:)


poniedziałek, 6 października 2014

KOKO koce




Od czegoś trzeba zacząć :)


Dla małej księżniczki.
Dwustronny kocyk z kapturem i metkami.
wymiary: 75cm x 75cm
Kolor: lawenda Minky + bawełna biało-szare słonie
Wykonany z najwyższej jakości materiałów: 100% bawełna i oryginalny Minky.
Wypełnienie ocieplina 150g/m2

Dla małego podróżnika.
Dwustronny kocyk z kapturem i seledynową lamówką.
wymiary: 75cm x 75cm
Kolor: szara dresówka + biało-niebieska bawełna
Wykonany z najwyższej jakości materiałów: 100% bawełna i dzianina.
Wypełninie ocieplina 150g/m2

Dla małego astronauty.
Dwustronny kocyk + przywieszka do wózka/ łóżeczka z pierwszą literką imienia.
wymiary: 100cm x 75cm
Kolor: niebieska bawełna + bawełna we wzorek.
Wykonany z najwyższej jakości materiałów: 100% bawełna.
Wypełninie ocieplina 150g/m2




Zaczynam

Zaczynam...

Postęp doprowadził mnie do założenia bloga.
2,5h zajęło mi dotarcie do tego punktu (pisanie posta)- przebicie się przez komplikację haseł, nazw użytkownika, ustawienia konta.

Uffff.........zasłużyłam na kawę:)

Na okoliczność założenia pierwszego bloga KOKO wzięłam w pracy wolne.
Niby wolne, a od rana jestem zmęczona myśleniem jak takie wolne należy spędzić. Już wczorajszy wieczór spędziłam nad rozmyślaniem co zdążę upchnąć w 8 godzin samotności:

  • spacer
  • rolki
  • porządek na balkonie
  • porządek ogólnie w mieszkaniu
  • upieczenie chleba
  • zrobienie obiadu
  • pranie
  • wyczesanie kotów
  • uszycie 2 kocyków i 3 girland
  • przerobienie starej szafki
  • założenie bloga
Pod koniec stwierdziłam że nie zdążę zrobić nawet połowy. Chciałabym się wreszcie tak nie spieszyć i mieć czas na wszytko. Mieć pracę o której marzę i nie mieć tej, którą mam teraz. Pić rano kawę i gapić się wraz z moimi kotami na sikorki za oknem. Robić codziennie obiad dla ukochanej, mieć siłę, dobry humor i czas.
W zamian za to mam wyścig szczurów, wieczny brak snu, nerwówkę i stres. Jedynie weekendy są dla mnie i dla nas. Szkoda tylko że staram się w nie upchnąć tak dużo- jak dziś.

Dlatego od dziś jest koniec tamtego i początek nowego. Tu i teraz przyrzekam sobie robić mniej wszystkiego i więcej tego co lubię i chcę.

Punkt główny tych starań to przestać pracować w korporacji i zacząć coś swojego.
Właśnie po to powstał ten blog.

Dlatego dziś celebruję dzień- idę na spacer...tylko najpierw rozwieszę pranie :)